NAJDZIELNIEJSZY Z DZIELNYCH

Śp.Bogusław  Sołdon ,,Majtek”(1925 – 2009)

"Majtek" po ujawnieniu się w marcu 1947 roku
"Majtek" po ujawnieniu się w marcu 1947 roku

Bogusław Sołdon urodził się 22 marca 1925 roku w Chełmie jako syn Rafała i Stanisławy (z domu Cackowska). Do 1939 roku ukończył 7 klas szkoły powszechnej. W działalność konspiracyjna zaangażował się od 1941 roku – jako przedwojenny harcerz niemal automatycznie „wszedł” w konspiracyjne harcerstwo chełmskie. Po ukończeniu 18 lat złożył przysięgę i stał się członkiem Armii Krajowej o pseudonimie „Majtek”.Chroniąc się przed wywózką na roboty do Niemiec do 1943 roku pracował jako rzeźnik w zakładzie masarskim przy ulicy Reformackiej w Chełmie. W 1943 roku został wcielony do tzw. Junaków i pracował jako robotnik w mieście i w okolicach Chełma. Wiosną 1944 roku został wytypowany przez Niemców do wywózki na roboty do Rzeszy. Udało mu się jednak uciec z pociągu wiozącego chełmską młodzież do niewolniczej pracy w Niemczech . Zagrożony aresztowaniem i rozstrzelaniem musiał się ukrywać – poprzez kontakty konspiracyjne w Chełmie został wysłany do oddziału partyzanckiego dowodzonego przez por. Wacława Makarę „Liścia” w powiecie włodawskim. Wówczas rozpoczęła się jego 4 letnia walka o Polskę z bronią w ręku, którą zakończył dopiero w marcu 1947 roku ujawniając się wraz z oddziałem Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość „Młota” w Wojsławicach. W ramach oddziału „Liścia” brał udział we wszystkich walkach z Niemcami , jakie wiosną i latem 1944 roku toczyły oddziały 7 pułku piechoty Armii Krajowej dowodzone przez kapitana Zygmunta Szumowskiego „Sędzimira”, „Przeboja”.

W maju 1944 roku otrzymał zadanie przyprowadzenia do oddziału grupy żołnierzy AK, która rozkazem dowództwa skoncentrowała się w lasach czułczyckich. Wśród kilkunastu młodych bojowników AK z Chełma był również jego późniejszy dowódca drużyny z 7 pułku piechoty AK i dowódca oddziału Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” podchorąży Henryk Lewczuk „Młot”.

W okresie „Burzy” walczył w lasach parczewskich, pod Czółnami i Kolonią Warszawską.

Po rozformowaniu oddziału „Sędzimira” w Turobinie z grupą kolegów z Chełma powrócił do rodzinnego miasta.

We wrześniu 1944 roku został zmobilizowany do Ludowego Wojska Polskiego. Uprzedzony przez starszych kolegów, że NKWD i Informacja Woskowa wyszukują i wyaresztowują wśród przymusowych rekrutów członków Armii Krajowej, chcąc uniknąć wywózki na Sybir, bądź też zamknięcia w więzieniu 30 września uciekł z punktu zbornego LWP. Powrócił do Chełma, zaczął ukrywać się i odnawiać kontakty z kolegami z AK. W trakcie przygotowań do wstąpienia do oddziału partyzanckiego został 23 stycznia 1945 roku aresztowany i osadzony w areszcie UB na Reformackiej. Po krótkim, ale bardzo ciężkim śledztwie, został w dniu 26 marca 1945 roku skazany przez Wojskowy Sąd Garnizonowy w Chełmie na karę śmierci. Wyrok wydał sąd w składzie: major dr Kazimierz Nowosielski (przewodniczący), por. Wacław Rzepiński i ppor. Jan Szmidt. Oskarżał prokurator wojskowy por. Henryk Halinowicz. Wraz nim skazano również innego żołnierza AK z Chełma Jerzego Wilhelma. Akt oskarżenia opierał się na zapisach osławionego Dekretu PKWN o ochronie państwa (każdy z 11 artykułów przewidywał karę śmierci, przy niemalże pełnej dowolności interpretacyjnej popełnionych czynów.) i dotyczył głównie działalności oskarżonych jako żołnierzy Armii Krajowej. Przez dwa miesiące przebywali w celi śmierci oczekując na wykonanie wyroku, początkowo w Chełmie przy ul. Reformackiej, a następnie w Lublinie w osławionej katowni UB przy ulicy Świętoduskiej.

Zarzuty postawione oskarżonym były tak absurdalne, że 4 kwietnia 1945 roku karę śmierci zamieniono na 10 lat więzienia i skierowanie do karnego batalionu. Ta wyjątkowa „łaskawość” sadu spowodowała reakcję kierownika Wydziału Śledczego chełmskiego Urzędu Bezpieczeństwa Stanisława Kruka, który w piśmie (zaakceptowanym przez szefa PUBP w Chełmie por. Aleksandra Gnoińskiego) do Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa w Lublinie z dnia 24 kwietnia 1945 roku ostro zaprotestował przeciwko takiej „pobłażliwości sądu wobec oskarżonych” i prosił o skuteczną interwencję pisząc: „winni być ukarani śmiercią gdyż organa państwowe z rąk takich oprawców w miejscowości naszej masowo giną, a bandyci są ułaskawiani„.

Interwencja WUBP, jeśli była, to w tym przypadku okazała się nieskuteczna i „Majtek” został 25 czerwca wysłany do samodzielnego batalionu karnego w Rembertowie. W obozie przebywał do 15 października 1945 roku, kiedy to podczas pracy w mieście udało mu się zmylić czujność strażników i uciec.

Po przybyciu do Chełma ponownie nawiązał kontakt z konspiracją i został przerzucony do lasów czułczyckich, gdzie wstąpił do oddziału partyzanckiego dowodzonego wówczas przez Mariana Wołosiuka „Łobuza”. Po krótkim pobycie u „Łobuza” przeniósł się do oddziału swojego byłego dowódcy drużyny z 7 pp AK por. Henryka Lewczuka „Młota”. W oddziale był jednym z najdzielniejszych żołnierzy i należał do wąskiej grupy kilku najbardziej zaufanych bojowników „Młota”. Jako doskonały celowniczy ręcznego karabinu maszynowego i żołnierz potrafiący precyzyjnie myśleć i zawsze zachować zimna krew brał udział we wszystkich akcjach oddziału. Wyróżnił się podczas rozbicia siedziby PUBP i uwolnienia aresztowanych żołnierzy podziemia w Hrubieszowie w maju 1946 roku., a w sposób szczególny podczas akcji UB na oddział „Młota” w Kolonii Ostrowskiej w październiku 1946 roku. Wówczas to on sam umożliwił oddziałowi wycofanie się ze wsi ostrzeliwując nacierających ubeków długimi i celnymi seriami z erkaemu.

Grupa żołnierzy z oddziału ,,Młota" Władzin sierpień 1946r.
Grupa żołnierzy z oddziału ,,Młota" Władzin, sierpień 1946r. ,,Majtek" - drugi z prawej.

Był też jednym z uczestników akcji na konwój Wojsk Ochrony Pogranicza w lesie pobołowickim jesienią 1946 roku, podczas której zdobyto na cele organizacyjne znaczną sumę pieniędzy.

24 października 1946 roku brał udział w składzie siedmioosobowej grupy żołnierzy „Młota” w odbiciu z rąk UB rannego oficera wywiadu I rejonu WiN Stefana Winiarczyka „Wyrwy”.

W sierpniu 1946 roku był członkiem wybranej grupy żołnierzy oddziału „Młota” która uczestniczyła w spotkaniu z angielskim dziennikarzem Derkiem Selbym we Władzinie koło Uchań.

Brał również udział w ostatniej potyczce oddziału „Młota” stoczonej w Kamieniu w nocy 3 stycznia 1947 roku z grupa propagandową 7 Oddziału WOP z Chełma.

16 marca 1947 roku wraz z całym oddziałem „Młota” ujawnił się w Wojsławicach. We własnoręcznie wypełnionym oświadczeniu wpisał tylko podstawowe dane. W opisie działalności podał: „Do organizacji AK wstąpiłem w 1941 roku. W czasie ujawnienia z 1945 roku nie ujawniłem się bo nie miałem rozkazu od dowództwa partyzantki. W 1946 roku wstąpiłem do oddziału „Łobuza”, w żadnych akcjach z oddziałem tym nie brałem udziału. Następnie przeniosłem się do oddziału „Młota . We wrześniu 1946 roku brałem udział w rozbrojeniu oddziału WOP i skonfiskowaniu gotówki. Następnie brałem udział w potyczce z PUBP na kolonii Ostrowskiej 11.10.1946 roku i z grupa propagandową. W 1945 roku w styczniu zostałem aresztowany i otrzymałem wyrok 15 lat więzienia, uciekłem w październiku z więzienia w Rembertowie”.

Ani słowem nie wspomniał o innych ważnych akcjach oddziału przeciwko sowietom i polskim komunistom, w których aktywnie uczestniczył.

Wieczorem w dniu ujawnienia został wraz z kilkoma najbardziej zaufanymi żołnierzami poinformowany przez dowódcę, że przysięga złożona na wierność Armii Krajowej nadal obowiązuje, ale od tej pory mają walczyć o Polskę innymi metodami. Należy utrzymywać ze sobą kontakty, informować się o represjach ze strony UB i być w gotowości do dalszej walki zbrojnej. Praca ta winna być prowadzona w ścisłej konspiracji (nawet pozostali koledzy z oddziału nie powinni o tym wiedzieć) w ramach nowej (lokalnej już) organizacji nazwanej przez „Młota” Ruch Akcji Zbrojnej.

Następnego dnia po ujawnieniu się wraz z „Młotem”, jego zastępcą Stanisławem Maślanką „Legendą” i grupą kolegów z Chełma po 3 latach walki powrócił do rodzinnego miasta. Na przedmieściach Chełma zostali powitani przez licznie zebranych Chełmian brawami i wiązankami biało- czerwonych kwiatów. Jak wspominał po latach była to ich pierwsza i ostatnia defilada. Zgodnie z ustaleniami z UB poczynionymi przez „Młota” przed ujawnieniem w Wojsławicach przez kilka dni mogli chodzić po mieście w swoich winowskich mundurach. Z tego okresu pochodzą też nieliczne zdjęcia żołnierzy oddziału wykonane z zastępcą komendanta obwodu chełmskiego WiN Józefem Drzymałą „Karolem”, dowódcą oddziału Henrykiem Lewczukiem „Młotem” i jego zastępcą Stanisławem Maślanką „Legendą”.

,,Młot"i jego żołnierze po ujwnieniu. ,,Majtek" - stoi pierwszy z prawej
,,Młot"i jego żołnierze po ujwnieniu. ,,Majtek" - stoi pierwszy z prawej

Pozostając wierny przysiędze starał się utrzymywać stały kontakt z przebywającymi w Chełmie żołnierzami „Młota”. Zatrudnił się w masarni w Dorohusku, gdzie pracował do czasu jej likwidacji w 1948 roku. W obliczu coraz bardziej wyraźnych szykan ze strony miejscowego UB przeniósł się do Słupska, zatrudniając się przy zbiórce złomu. W kwietniu 1949 roku powrócił do Chełma, zamieszkał na ulicy Kolejowej i podjął pracę przy rozładunku wagonów.

Nadal utrzymywał kontakty z kolegami z oddziału „Młota”. Często przebywali u niego w domu Tadeusz Wojnakowski „Mściwy”, Eugeniusz Kulik „Wicher”, Mieczysław Hawryluk „Syrena” i Jerzy Biegalski „Skośny” . Zapewne był jednym z pierwszych członków chełmskiej komórki Polskiej Armii Podziemnej organizowanej na Lubelszczyźnie przez „Mściwego”, wówczas studenta KUL w Lublinie. Brał udział w gromadzeniu broni i planowaniu akcji mających na celu pozyskanie funduszy na rozwój organizacji.

W związku częściowym rozpracowaniem struktur PAP przez UB został 29 czerwca 1950 roku zatrzymany i osadzony w areszcie UB przy ul. Reformackiej. Podczas szczegółowej rewizji w miejscu zamieszkania ubecy niczego nie znaleźli. Zachowany w aktach „Majtka” protokół zatrzymania i rewizji podpisał starszy referent referatu III PUBP w Chełmie Ludwik Tymoszczuk.

Wraz z grupa kilkunastu Chełmian (miedzy innymi bracia „Młota” Eugeniusz i Zenon) został przewieziony do aresztu WUBP w Lublinie. Pierwsze przesłuchanie 30 czerwca 1950 roku przeprowadził oficer śledczy WUBP Bolesław Gol. „Majtek” bardzo oględnie przedstawił swój życiorys i udział w konspiracji niepodległościowej. Pytany o nazwiska żołnierzy oddziału „Młota” wymienił tylko trzech: Wojnakowski, Kulik (wiedział już, że zostali wcześniej aresztowani) i Czesław Jarosz „Hiena”. Pytany o pozostałych zeznał: „więcej z nazwisk nie znam, tylko pseudonimy: „Pazur”, „Grom”, „Burza”, „Zrąb”, „Ryś”, „Jordan”, „Granit”, „Wilk”, resztę członków nie pamiętam”.

Na pytanie o uzbrojenie oddziału po opisie uzbrojenia zaznaczył: „podczas amnestii wszystką broń zdano co była w oddziale”.

Pytany kilkakrotnie o charakter kontaktów z Wojnakowskim konsekwentnie odpowiadał, były one wyłącznie towarzyskie i że nic nie wie o jego dalszej działalności podziemnej. Przyznał się jedynie, że jesienią 1948 roku przechował u siebie dwa pistolety przyniesione przez Wojnakowskiego i jego dwóch kolegów, których nazwisk nie znał. Jednemu z nich ubranemu w mundur kolejarski przekazał te pistolety już wieczorem tego samego dnia.

O istnieniu tajnej organizacji od Wojnakowskiego nigdy nie słyszał: „że jest nowa organizacja po amnestii i kto do niej miał należeć oraz broni ja nie posiadałem informacji do dnia mego zatrzymania”.

Tej wersji konsekwentnie trzymał się podczas kolejnych przesłuchań i ostatecznie w akcie oskarżenia z 30 października 1950 roku znalazł się tylko jeden zarzut – przechowanie pistoletów otrzymanych od Wojnakowskiego.

20 listopada sąd wojskowy w składzie: por. Ryszard Czarkowski – przewodniczący, st. sierżant Edward Jacewicz i st. strzelec Bogdan Bielecki jako członkowie skazał „Majtka” na 10 lat więzienia. Oskarżyciel był na rozprawie nieobecny. „Majtka” bronił obrońca z urzędu Ryszard Rachwald, którego aktywność ograniczyła się do prośby o łagodny wymiar kary. Sąd nie uwzględnił tej prośby i za kilkugodzinne przechowanie 2 pistoletów wymierzył oskarżonemu tak drakońską karę.

Po raz drugi rozpoczęła się gehenna „Majtka” w komunistycznych więzieniach. Do 25 maja 1951 roku przebywał w więzieniu na Zamku w Lublinie. Następnie został przeniesiony do okrytego ponurą sławą wiezienia we Wronkach, skąd 27 lutego 1951 roku został odesłany do Rawicza. Po niemal 2 -letnim pobycie w tym więzieniu został przeniesiony 5 lutego 1952 roku do więzienia w Potulicach. 9 marca 1953 roku został objęty postanowieniem o zastosowaniu amnestii – kara 10 lat została zmniejszona do 6 lat i 8 miesięcy. Koniec odbywania kary określono na 29 lutego 1957 roku. Podczas pobytu w więzieniach nabawił się groźnych chorób, które w 1954 roku poważnie zagroziły jego dalszemu życiu. W staraniach o przedterminowe zwolnienie poważnym ograniczeniem były jednak opinie wystawiane mu przez nadzorców więziennych. W jednej z nich z kwietnia 1954 toku czytamy: „ Więzień o charakterze skrytym i prawdziwe swe oblicze w sposób staranny maskuje. Wyraźnie widać brak szczerej skruchy.(…) zachowuje się dostatecznie, nie ma wyróżnień, inicjator sprzeczek z więźniami – nazywa ich kapusiami. Ogólne zachowanie dostateczne”.

Mimo negatywnych opinii ze strony administracji więziennej, w związku z gwałtownie pogarszającym się stanem zdrowia Wojskowy Sąd Rejonowy w Lublinie na posiedzeniu niejawnym w dniu 3 maja 1955 roku podjął decyzję o warunkowym zwolnieniu. 6 maja 1955 roku po raz pierwszy od niemal 6 lat przekroczył bramę więzienia bez obecności uzbrojonego konwoju.

Powrócił do Chełma i po raz kolejny rozpoczął organizowanie „cywilnego” życia zupełnie od zera. Podjął ratowanie zrujnowanego zdrowia , jednak do stanu sprzed uwięzienia już nigdy nie udało mu się powrócić. Miał również kłopoty ze znalezieniem nawet najprostszej pracy fizycznej. Zamieszkał na ulicy Kolejowej z kolegą z oddziału „Młota” Czesławem Skibą „Granitem”, który również powrócił z więzienia skazany za czyny, z których ujawnił się podczas amnestii w 1947 roku.

Od pierwszych chwil pobytu w Chełmie znalazł się pod ścisłą inwigilacją miejscowych funkcjonariuszy bezpieczeństwa. W dniu 25 lutego 1956 roku por. Edward Kozioł założył na jego osobę odrębną sprawę ewidencyjno – obserwacyjną. Do bezpośredniego rozpracowania „Majtka” użyto między innymi jednego z najbardziej wydajnych agentów chełmskiej bezpieki o pseudonimie „Kamiński”. To on, jako cieszący się zaufaniem kolegów, żołnierz oddziału „Młota”, rozpracował środowisko Polskiej Armii Podziemnej i był głównym informatorem UB/SB we wszystkich sprawach prowadzonych przeciwko środowisku powinowskiemu w Chełmie. Realizując wyznaczone przez oficerów bezpieki zadania wielokrotnie odwiedzał „Majtka” i „Granita” w ich mieszkaniu starając się wydobyć od nich jak najwięcej interesujących bezpiekę informacji. Ponieważ był ich kolegą z oddziału rozmawiali z nim szczere nie kryjąc swoich poglądów na sytuację w Polsce. Z zachowanej teczki pracy „Kamińskiego” wyłania się ponury obraz „przyjaźni” dawnego „Skośnego” z kolegami z oddziału. W donosach z lipca 1956 roku cytował między innymi następujące słowa kolegów: „W więzieniu członkowie oddziału „Młota” byli źle traktowani” („Majtek – rozmowa z 18.07.1956r.),

Jeszcze kiedyś w życiu chciałbym spotkać się z tymi, którzy mnie aresztowali” („Granit” – 13.07.1956r.).

W obszernym donosie z dnia 29 maja 1958 roku pisał: „Sołdon mieszka ze Skibą Czesławem „Granitem”, który też wrócił z więzienia. Po przeprowadzeniu rozmowy ze Skibą Czesławem zorientowałem się, że w/w (Sołdon) nie nadaje się do wykorzystania pod inne osoby. W czasie rozmowy dało się wyczuć, że wymieniony pała nienawiścią do ZSRR i Polski Ludowej”.

Próba sprawdzenia, czy „Majtek” przypadkiem nie nadaje się na konfidenta bezpieki miała również inne zaskakujące odgałęzienie. W rozmowach po latach „Majtek” wspominał o dziwnej propozycji jaką w tym czasie otrzymał – wstąpienia do Milicji Obywatelskiej. Wstąpienia, najpewniej okupionego zdradą kolegów z oddziału. Zdecydowanie odmówił, a nie kryjąc się przez „Kamińskim” z prawdziwymi poglądami skuteczne zabezpieczył się przed kolejnymi próbami pozyskania do współpracy z komunistami,

Ponieważ w tym okresie „Majtek” zajmował się głównie ratowaniem zniszczonego podczas pobytu w więzieniu zdrowia i poszukiwaniem stałego zajęcia umożliwiającego przynajmniej skromna egzystencję, po 4 latach intensywnej inwigilacji Józef Pawluk (osławiony zastępca szefa PUBP Bolesława Rycerza) zatwierdził 19 września 1959 roku postanowienie o zakończeniu sprawy ewidencyjno – operacyjnej na „Majtka” i złożenie zebranych materiałów do archiwum. Zastrzegł jednak by: „Materiały przechowywać w archiwum do 80 roku życia figuranta”. Służba bezpieczeństwa uznała zapewne, że dopiero w tym wieku Majtek” nie będzie stanowił poważnego zagrożenia dla „władzy ludowej”.

W kolejnych latach Bogusław Sołdon zdobył stałą pracę i ożenił się. Jego nazwisko ciągle przewijało się w sprawach prowadzonych przez SB na różne osoby ze środowisk akowsko – winowskich.

Dopiero w III Rzeczypospolitej wstąpił do organizacji kombatanckich: Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, Stowarzyszenia Społeczno – Kombatanckiego „Wolność i Niezawisłość” i Związku Byłych Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego. Przez wiele lat pełnił zaszczytną funkcję członka pocztu sztandarowego Chełmskiego Koła ŚZŻAK.

Po latach więzienia i komunistycznej inwigilacji został mianowany na pierwszy stopień oficerski, a we wrześniu 2008 roku otrzymał Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski.

Do ostatniego dnia swego 84-letniego życia pozostał skromnym „Majtkiem”, który walkę o wolność i niepodległość Ojczyzny uważał za życiową misję, a o swych bohaterskich czynach w oddziale AK „Sędzimira” i WiN „Młota” wypowiadał się krótko, że przecież spełniał tylko swój obowiązek wobec Ojczyny.

Boleśnie doświadczony przez życie – choroba i śmierć ukochanej żony, cierpienia i częste pobyty w szpitalu, odszedł na wieczna wartę 21 listopada 2009 roku. Pochowany został w grobowcu rodzinnym na cmentarzu parafialnym przy ulicy Lwowskiej w Chełmie 3 dni później. Nad jego trumną pochylił się sztandar Chełmskiego Inspektoratu WiN, a przy grobie pożegnali go koledzy i przyjaciele, a wśród nich zastępca „Młota” Stanisław Maślanka „Legenda” i jeden z ostatnich żyjących w Chełmie żołnierzy oddziału Wacław Prystupa „Piskorz”.

Odszedł Żołnierz Rzeczypospolitej, jeden z nielicznych Chełmian z komunistycznym wyrokiem śmierci, któremu udało się przetrwać w kazamatach PRL i doczekać wolnej Polski.

Jego dowódca por. Henryk Lewczuk „Młot” często mówiąc o „Majtku” używał określenia „NAJDZIELNIEJSZY Z DZIELNYCH MOICH ŻOŁNIERZY”.

4 komentarze do “NAJDZIELNIEJSZY Z DZIELNYCH”

  1. Szacunek dla niego niezmierny. Jestem młodym człowiekiem ale żołnierze wyklęci to znane mi postacie. Cześć i chwała bohaterom

  2. Tadeusz Wojnakowski „MŁOT” pochowany na cmentarzu ul lipowa w Lublinie jestem jego wnuczką bardzo proszę o kontakt

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *