Mieczysław Hawryluk „Syrena” (1923 – 2007)

„Syrena” to jeden z najdzielniejszych żołnierzy oddziału  Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” por. Henryka Lewczuka „Młota”. To również jego kuzyn i przyjaciel z dzieciństwa.

Mieczysław Hawryluk  urodził się 17 października 1923 roku  w Łukówku w ówczesnej gminie Bukowa (obecnie gmina Sawin) w pow. chełmskim. Jego rodzice Stanisław i Maria posiadali gospodarstwo rolne w tej miejscowości.  W latach 30. XX wieku rodzina Hawryluków przeniosła się do nowego gospodarstwa w miejscowości . Leśniczówka w gminie Staw (obecnie gm. Ruda Huta), Tam  w nowym murowanym domu urodził się w  grudniu 1931 roku jedyny brat Mieczysława Tadeusz.

Dom Hawryluków - stan współczesny

Mieczysław po ukończeniu 7 klas szkoły podstawowej pomagał rodzicom w gospodarstwie.

We wrześniu 1939 roku wspólnie z ojcem Stanisławem zbierał i konserwował pozostawioną przez polskie oddziały broń i amunicję. Zorganizowany wówczas w obrębie zabudowań gospodarczych magazyn broni przetrwał nie wykryty ani przez Niemców ani też Sowietów  do 1946 roku.

Od początków okupacji  dom Hawryluków był stałą bazą i schronieniem dla żołnierzy podziemia niepodległościowego. Zarówno ojciec Stanisław jak i syn Mieczysław już w grudniu 1939  roku zostali członkami konspiracji niepodległościowej – najpierw działali w szeregach lokalnych  komórek Organizacji Zbrojnej i Organizacji Zbrojnej Obrońców Polski, a od 1942 w strukturach Armii Krajowej i Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”.

Mieczysław przyjął wówczas pseudonim „Syrena” i  niezmiennie używał go aż do  ujawnienia w marcu 1947 roku.

W okresie okupacji niemieckiej bał udział w walkach z Niemcami w ramach oddziału zbrojnego Piotra Jankowskiego „Jelenia”.  Nie był stałym żołnierzem oddziału lecz na rozkaz „Jelenia” uczestniczył w poszczególnych akcjach, na co dzień pozostając w konspiracji.

W sierpniu 1944 roku wziął udział w koncentracji oddziałów AK, które miały maszerować na pomoc walczącej z Niemcami Warszawie. Po rozproszeniu chełmskich oddziałów AK przez sowietów chroniąc się przed areszt wianiem i wywózką na Sybir, wykorzystując fakt, że jego rocznik podlegał mobilizacji do oddziałów Berlinga zgłosił się do Wojskowej Komendy Uzupełnień w Chełmie. Został skierowany do 21 zapasowego pułku artylerii do Włodawy. Po krótkim przeszkoleniu,  już jako podoficer, został skierowany  w październiku 1944 roku  do  31 pułku artylerii przeciwpancernej  stacjonującego pod Krasnymstawem.

W tym czasie doszło do największej w dziejach  wojsk Berlinga ucieczki siłą wcielonych do komunistycznych oddziałów, żołnierzy Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych. Nocą z 12 na 13 października major NSZ Mieczysław Pazderski „Szary” wyprowadził z koszar w Białce prawie jedną trzecią żołnierzy 31 pułku piechoty. Komuniści za tę największą zbiorową ucieczkę oficerów i żołnierzy  z szeregów LWP rozkazem z 16 października 1944 roku naczelnego dowódcy WP, generała Michała Roli-Żymierskiego rozformowali 31 Pułk Piechoty.  Pozostałych w koszarach podoficerów i żołnierzy tej jednostki uznano  za moralnie współwinnych masowej dezercji ich kolegów. Pułk na zawsze został wykreślony z rejestrów Wojska Polskiego.

31 pułk artylerii w marcu 1945 roku został przeniesiony do Tomaszowa Mazowieckiego,  a w pierwszych dniach maja  skierowano go  na front na  teren  Czechosłowacji. W działaniach zbrojnych jednak nie wziął udziału.

”Syrena”,  jak podał w Oświadczeniu z ujawnienia z 16 marca 1947 roku: „… w miesiącu maju zdezerterowałem z WP”, opuścił szeregi  pułku w stopniu plutonowego jeszcze przed wymarszem na linię frontu. Do domu w Leśniczówce  przybył w umundurowaniu i niemal z marszu wszedł w nowa konspirację – tym razem antykomunistyczną.

W połowie  maja w jego domu rodzinnym pojawił się kuzyn i kolega z dzieciństwa – podporucznik Henryk Lewczuk „Młot”. Przybył on na teren gminy Bukowa z grupą kilkunastu podchorążych z Oficerskiej Szkoły Artylerii, którzy podjęli decyzję o dezercji z komunistycznego wojska. Postanowili, wzorem wielu swoich kolegów, kontynuować rozpoczętą w szeregach AK walkę o niepodległość ojczyzny.

Hawrylukowie zajęli się bezpiecznym rozlokowaniem tego oddziałku w najbliższej okolicy. „Młot” za pośrednictwem  „Syreny” i jego ojca Stanisława (wówczas dowódcy konspiracyjnego plutonu AK w Leśniczówce) nawiązał kontakty z  przebywającym wówczas w okolicy Leśniczówki oddziałem majora „Fali” (personalia nie są znane, nie był to oficer z chełmskiej konspiracji,  twierdził, że pochodził z Wołynia i miał za zadanie zorganizować  duży oddział zbrojny z byłych żołnierzy 27 Wołyńskiej Dywizji AK i licznych w tym czasie dezerterów z wojska). „Fala” nie był podporządkowany miejscowym strukturom konspiracji, posiadał jednak już  spory oddział i duże ilości broni i amunicji. On też zaoferował grupie  „Młota” bezpieczne zakwaterowanie w opuszczonej leśniczówce koło Sajczyc.  W leśniczówce przez kilka dni przebywało 9  podchorążych z podporucznikiem Wacławem Witnickim „Kosem”. Od czasu do czasu przebywali tam też  ludzie z oddziału „Fali”. Pozostali z grupy „Młota” (Jerzy Kuśmierczyk „Jur”, Ryszard Dębowski „Dąb”, Roman Koćmirowski „Jar”, Stanisław Skóra i Ryszard Targowski „Dzik”) zostali zakwaterowani w Poczekajce. „Młot” i „Jur” mieszkali u rodziny Waldowskich.

„Syrena” nawiązał też w tym samym czasie kontakt z komendantem miejscowego rejonu AK Józefem Drzymałą „Karolem”. Pierwsze spotkanie „Młota” z „Karolem” odbyło  się w domu Hawryluków.

Mniej więcej w tym samym czasie „Karol” został zastępcą komendanta Obwodu Chełmskiego AK (mimo formalnego rozwiązania AK  nazwa ta nadal była powszechna, używane w innych terenach nazwy Ruch Oporu AK czy Delegatura Sił Zbrojnych na Kraj, w chełmskim raczej nie były stosowane) i zorganizował w domu Hawryluków spotkanie „Młota” z komendantem obwodu „Grubym” (Edward Woll).  Z jego  rozkazu „Młot” został komendantem rejonu I, a także otrzymał zadanie podporządkowania Komendzie Obwodu działających dotychczas w rozproszeniu oddziałów zbrojnych. „Młot” po latach nie potrafił dokładnie umiejscowić w czasie spotkania z „Grubym” i otrzymanej nominacji. Nie był pewien czy nastąpiło to już po akcji komunistów na leśniczówkę w Sajczycach, czy kilka dni po niej.

W nie do końca jasnych okolicznościach 18 maja 1945 roku leśniczówka została zaatakowana przez połączone siły NKWD, UB i podchorążych z OSA (I bateria). W obliczu całkowitego zaskoczenia poległo, bądź zostało zamordowanych 9 oficerów i podchorążych z grupy „Młota”, w tym typowany na zastępcę „Młota” i oficera wywiadu I rejonu podporucznik Wacław Witwicki „Kos”.

„Syrena” wspólnie z „Młotem”, który w czasie walki pod leśniczówką przebywał na kwaterze w domu Waldowskich w Poczekajce, organizował pomoc rannym. On też odnalazł ciężko rannego, podchorążego „Dunię” (pochodził ze Lwowa, „Młot” nie zapamiętał jego nazwiska). Wziętymi od ojca Stanisława końmi wiózł go wraz z „Młotem” do lekarza do Chełma. Niestety dojechali tylko do Okszowa i „Dunia” zmarł.

„Syrena” wspólnie z „Młotem” i ludźmi z plutonu Leśniczówka pochował poległych i pomordowanych podchorążych w prowizorycznych grobach w pobliżu miejsca ich śmierci.

Do jesieni 1945 roku  „Syrena” przebywał w okolicy domu rodzinnego, wyszukiwał pozostawioną po okupacji niemieckiej broń, werbował ludzi do konspiracji i organizował bezpieczne kwatery dla żołnierzy  szybko rozrastającego się oddziału „Młota”. W październiku – listopadzie 1945 roku na stałe wstąpił do oddziału „Młota” i przebywał w nim do ujawnienia w marcu 1947 roku. Pełnił funkcję dowódcy drużyny, często też uczestniczył jako przewodnik w wyjazdach „Młota” na odprawy i narady z udziałem komendanta obwodu chełmskiego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” E. Wolla „Grubego” organizowane w okolicach jego rodzinnej Leśniczówki. Niejednokrotnie wysyłany był przez „Młota” z meldunkami i sprawozdaniami do zastępcy komendanta obwodu J. Drzymały „Karola”, który stałe kwatery miał w okolicy Leśniczówki i Poczekajki.  W okresie, gdy ze względu na intensywne działania UB i KBW, por. „Młot” jesienią  1946 roku podzielił oddział na dwa mniejsze – „Syrena” znalazł się w grupie dowodzonej przez Stanisława Maślankę „Legendę” będąc nieformalnym jego zastępcą  i nadal pełniąc funkcję dowódcy drużyny

„Syrena” brał udział we wszystkich ważniejszych akcjach oddziału „Młota”. Szczególnie wyróżnił się podczas akcji zdobywania budynku Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Hrubieszowie w maju 1946 roku. Będąc członkiem kilkuosobowej grupy uderzeniowej celnym ogniem z karabinu maszynowego likwidował próby obrony ze strony zaskoczonych ubeków, a następnie, nie zważając na ostrzał wyniósł z budynku rannego „Pazura” (Janusz Flach).

Podczas spotkania oddziału „Młota” z angielskim dziennikarzem (Derek Selby) we Władzinie koło Uchań „Syrena” był jednym z tych żołnierzy, który na pytanie Anglika opowiadał o życiu codziennym w oddziale i walce zbrojnej z komunistami.

Władzin 1946r. "Syrena" - stoi czwarty z lewej

Mimo iż jego rola i działania w ramach oddziału były znaczne , w oświadczeniu z  ujawnienia 16 marca 1947 roku napisał: „W miesiącu maju 1945 roku  zdezerterowałem z WP i wstąpiłem do organizacji WiN – oddział lotny I rejon Chełm, obecnie pełnie funkcję drużynowego. W miesiącu listopadzie 45 brałem udział w zasadzce na funkcjonariuszy UB i MO, w akcji nikt nie został zabity. W miesiącu maju 46 brałem udział w napadzie na PUBP  Hrubieszów. W miesiącu listopadzie brałem udział w akcji z UB i MO w Kumowie, gm. Wojsławice, pow. Chełm. W miesiącu grudniu brałem udział w akcji z UB i WP we wsi Kumów, gm. Rakołupy”.

Tej wersji swojego zaangażowania w działania oddziału „Młota” pozostał wierny podczas licznych przesłuchań przez funkcjonariuszy UB  (różnych szczebli) po aresztowaniu w 1950 roku.  W przypadku ataku na PUBP Hrubieszów konsekwentnie zaprzeczał, że należał do głównej grupy uderzeniowej. Twierdził,  mimo  ciągłego zastraszania i  tortur, że był w grupie ubezpieczającej atak poza ogrodzeniem budynku, a wewnątrz PUBP znalazł się na  wyraźny rozkaz  „Młota” tylko w celu wyniesienia do furmanki rannego „Pazura”.

Na jedynym zachowanym zdjęciu z ujawnienia oddziału w Wojsławicach widzimy „Syrenę” kroczącego na lewym skrzydle oddziału w pierwszej czwórce. Zdjęcie zostało wykonane  podczas marszu oddziału na Mszę Świętą w miejscowym kościele poprzedzającą sam akt ujawnienia w  budynku Urzędu Gminy.

Wojsławice 1947
Wojsławice 1947

Wieczorem w  przeddzień ujawnienia został wraz z kilkoma najbardziej zaufanymi żołnierzami  oddziału poinformowany przez dowódcę, że przysięga złożona na wierność Armii Krajowej nadal obowiązuje, ale od tej pory mają walczyć o Polskę innymi metodami. Należy utrzymywać ze sobą kontakty, informować się o represjach ze strony UB i być w gotowości do dalszej walki zbrojnej. Praca ta winna być prowadzona w ścisłej konspiracji (nawet pozostali koledzy z oddziału nie powinni o tym wiedzieć) w ramach nowej (lokalnej już) organizacji nazwanej przez „Młota” Ruch Akcji Zbrojnej.

Następnego dnia po ujawnieniu się, wraz z „Młotem”, jego zastępcą Stanisławem Maślanką „Legendą” i grupą kolegów z Chełma po 3 latach walki, zwartą  grupą wkroczyli do Chełma. Po drodze wstąpili jeszcze w Strupinie z krótka wizytą  do rodziców zamordowanego przez UB w leśniczówce Sajczyce por. W. Witnickiego „Kosa”.

Na przedmieściach miasta  zostali powitani przez licznie zebranych Chełmian brawami i wiązankami biało- czerwonych kwiatów. Jak wspominał po latach była to ich pierwsza i ostatnia defilada. W domu „Młota” na ul. Obłońskiej czekali na nich rodzice i liczni znajomi, a cała posesja Lewczuków tonęła w kwiatach.

Zgodnie z ustaleniami z UB, poczynionymi przez „Młota” przed ujawnieniem w Wojsławicach, przez tydzień mogli chodzić po mieście w swoich winowskich mundurach. Z tego okresu pochodzą też nieliczne zdjęcia żołnierzy oddziału wykonane z zastępcą komendanta obwodu chełmskiego WiN Józefem Drzymałą „Karolem” (który do Chełma przybył z grupą swoich współpracowników z rejonu II), dowódcą oddziału Henrykiem Lewczukiem „Młotem” i jego zastępcą Stanisławem Maślanką „Legendą”. Niestety, po licznych rewizjach w latach 50. XX wieku zdjęcia „Syreny” z tego okresu nie zachowały się.

Po kilku dniach pobytu w Chełmie powrócił do rodzinnego domu w Leśniczówce i rozpoczął cywilne życie. Pozostał wierny wskazaniom dowódcy i utrzymywał kontakt z kolegami z oddziału.  Kilka razy spotkał się  z „Młotem”, który również odwiedził „Syrenę” w Leśniczówce. Zapewne też już w 1948 roku wstąpił do tworzonej przez kolegów z oddziału „Młota” organizacji antykomunistycznej „Polska Armia Podziemna” i został jej komendantem w gminie Staw i Bukowa.

Od dnia ujawnienia ubecy z Chełma objęli „Syrenę”, podobnie jak i pozostałych członków oddziału „Młota”, ciągłą inwigilacją. Na szczęście w Leśniczówce nie znaleźli w tym okresie odpowiednio uplasowanego donosiciela i wszystkie opinie o Hawryluku były pozytywne. Na ich podstawie 28 lipca 1948 roku funkcjonariusz PUBP w Chełmie Stanisław Teterski w  Charakterystyce ujawnionego członka WiN Hawryluka Mieczysława napisał: „W/w zachowuje się nienagannie”.

Nie na długo taka opinia uchroniła jednak „Syrenę” przed represjami ze strony komunistycznego państwa. W wyniku częściowego rozpracowania przez UB w 1950 roku  zostali aresztowani koledzy z oddziału „Młota” zaangażowani w działalność PAP – Stanisław Maślanka „Legenda” (organizator PAP w e Wrocławiu), Tadeusz Wojnakowski „Mściwy” (komendant PAP na woj. Lubelskie), Eugeniusz Kulik „Wicher” (komendant na pow. chełmski), Bogusław Sołdon „Majtek” i młodszy brat por. „Młota” Eugeniusz Lewczuk.  Podczas prowadzonych przesłuchań pojawiło się w zeznaniach nazwisko „Syreny”  i to wystarczyło aby go aresztować.

30 lipca 1950 roku dom Hawryluków w Leśniczówce został otoczony przez ubeków i milicjantów z Chełma. Po gruntownej rewizji w poszukiwaniu broni „Syrena” został aresztowany i przewieziony do aresztu PUBP w Chełmie. Tutaj tego samego dnia przesłuchał go  funkcjonariusz Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Lublinie Edward Walczynia. „Syrena” potwierdził fakty podane w Oświadczeniu z ujawnienia i wymienił kilkanaście pseudonimów kolegów z oddziału „Młota”, nie wymienił jednak ani jednego nazwiska. Zeznał też, że wszyscy członkowie oddziału ujawnili się dobrowolnie 16 marca 1957 roku w Wojsławicach.  Potwierdził, że spotykał się z Wojnakowskim, Kulikiem i E. Lewczukiem, ale były to spotkania wyłącznie towarzyskie. O PAP słyszał od kolegów, ale do niej nigdy nie należał i nie pełnił funkcji komendanta na rejon Leśniczówka. I tej wersji zeznań będzie się trzymał do zakończenia procesu.

Zdjęcie wykonane w więzieniu na Zamku

31 listopada „Syrena” został przewieziony do Lublina i osadzony w wiezieniu na Zamku. Tego też dnia prokurator wojskowy major Marek Szauber wydał postanowienie o tymczasowym aresztowaniu na okres 3 miesięcy. W uzasadnieniu aresztowania podano: „W 1948 roku po ujawnieniu powtórnie wstąpił do nielegalnej organizacji  PAP, zawerbowany został przez komendanta obwodu Wojnakowskiego ps. „Mściwy” i komendanta obwodu Kulika”.

W więzieniu śledczym na Zamku rozpoczęły się kolejne przesłuchania. Odbyła się też konfrontacja z Tadeuszem Wojnakowskim „Mściwym”.  „Syrena” konsekwentnie utrzymywał, że do PAP nie przystąpił, a propozycję  ze strony„Mściwego” objęcia komendy placówki PAP w Leśniczówce odrzucił: „ja się na to nie zgodziłem i powiedziałem Wojnakowskiemu, ze werbunku dokonywać nie będę”

W zeznaniu z 16 stycznia 1950 roku Wojnakowski potwierdził, że „Syrena” odmówił wstąpienia do PAP.

Mimo to M. Hawryluk został oskarżony o to, że od marca 1949 roku:

wszedł w porozumienie z komendantem okręgu nielegalnej organizacji  PAP zmierzającej do obalenia przemocą demokratycznego ustroju Państwa Polskiego Wojnakowskim Tadeuszem, z którym przeprowadził rozmowę o wyżej wymienionej organizacji i zobowiązał się dla organizacji tej dostarczyć broń w postaci automatu PPSza”.

W więzieniu

Wyrokiem z 3 marca 1951 roku „Syrena” został skazany na, łagodną w warunkach komunistycznego państwa, karę 2 lat i 6 miesięcy wiezienia. Mimo iż nie udowodniono mu, że należał do PAP i  przekazał broń organizacji, a koledzy oskarżający go o te czyny we wcześniejszych zeznaniach, podczas przewodu sądowego odwołali je jako „wymuszone biciem”, skazano go w zasadzie ze słynnego stalinowskiego paragrafu „wiedział nie doniósł władzy”.

Zasadzoną karę bezwzględnego wiezienia odbył niemal w całości pracując jako górnik w kopalni na Śląsku.

W  sierpniu 1952 roku Wojskowy Sąd Rejonowy w Lublinie, po dwóch latach wiezienia warunkowo zwolnił „Syrenę” z odbywania dalszej kary. Pismem z dnia 25 sierpnia 1952 roku prokurator wojskowy z Lublina major Szauber poinformował UB i MO w Chełmie o zwolnieniu M. Hawryluka z wiezienia i polecił natychmiast zawiadomić prokuraturę, w przypadku: „gdyby w/w w okresie próby rozpoczynającej się od dnia 14 sierpnia 1952 rok do dnia 14 sierpnia 1953 roku, popełnił jakiekolwiek przestępstwo lub źle się prowadził, albo gdyby zmienił miejsce zamieszkania”.

„Syrena” warunki te spełnił i do więzienia już nie powrócił. Ubecy nie zapomnieli jednak o nim i już listopadzie 1954 roku kapitan Władysław Woliński, kierownik Powiatowego Urzędu do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego w Chełmie, zwrócił się do posterunku MO w Sawinie o powiadomienie czy M. Hawryluk zamieszkuje nadal w Leśniczówce, a jeśli opuścił teren wioski, ustalenie jego miejsca pobytu.

Po wyjściu z więzienia „Syrena” powrócił do Leśniczówki  i podjął pracę w gospodarstwie swoich rodziców.  Ciągle inwigilowany, obawiając się ponownego aresztowania, po zakończeniu  okresu próbnego, postanowił wyjechać na ziemie zachodnie. Wspólnie z kolegą z konspiracji akowskiej Czesławem Lenartem  w 1954 roku wyjechał do Mirosławca na Pomorzu. Tam podjął pracę jako robotnik leśny  w miejscowym nadleśnictwie, a także uprawiał niewielkie gospodarstwo rolne. W 1956 roku zawarł związek małżeński ze Stanisławą Bujnowską przesiedloną na ziemie zachodnie Polski z Polesia. W 1957 roku urodził się ich syn Andrzej.

W miarę ustabilizowane życie rodzinne „Syreny” zostało zburzone w marcu 1959 roku, kiedy to dotarła do niego informacja o śmierci młodszego brata Tadeusza w walce z funkcjonariuszami chełmskiej bezpieki. Tadeusz od 1956 roku ukrywał się przed władzami komunistycznymi i wspólnie z byłym kolegą „Syreny” Stanisławem Waludą „Strusiem” prowadził działalność antykomunistyczną. Gromadzili broń, pisali antyrządowe ulotki, rozsyłali groźby do nadgorliwych milicjantów, ormowców i działaczy komunistycznych, a także w akcjach na państwowe i spółdzielcze sklepy zdobywali niezbędne do działalności podziemnej środki finansowe. Organizacja, nie posiadająca określonej nazwy (miejscowa ludność nazwała ich Jaskiniowcami, nazwę tę z czasem przyjęli również tropiący Hawryluka i Waludę esbecy) rozrosła się do kilkunastu  osób (współpracowników biorących udział w poszczególnych akcjach, dostarczających informacje, wyszukujących i sprzedających broń, udzielających schronienia itp.). Kres organizacji nastąpił 5 marca 1959 roku, kiedy to esbecy przeprowadzili rewizję w zabudowaniach S. Waludy i odkryli wejście do bunkra, gdzie ukrywał się  T. Hawryluk.  Waluda został aresztowany, a Tadeusz poległ w nierównej walce z esbekami.

Tadusz Hawryluk

„Syrena” z synem Andrzejem przyjechał na pogrzeb brata i zapewne wówczas już podjął decyzję o powrocie do Leśniczówki, aby wesprzeć załamanych po śmierci Tadeusza rodziców. Ostatecznie wiosną  1963 roku po śmierci ojca Stanisława zwolnił się z pracy w nadleśnictwie w Mirosławcu i z rodziną powrócił  na stałe do Leśniczówki i osiadł na odziedziczonym po rodzicach gospodarstwie rolnym.

W 1964 roku urodził się jego drugi syn Jacek, a w 1969 najmłodszy  Tadeusz, który otrzymał imię po zamordowanym dziesięć lat wcześniej  jedynym bracie „Syreny”.

Ubecy nie zapomnieli o „Syrenie” praktycznie do końca lat 80 XX wieku. Co jakiś czas sprawdzali go w rejestrze centralnym bezpieki tzw. Kartą E 14. Odwiedzali go również dość systematycznie konfidencji bezpieki. Często odwiedzali go też  dwaj  koledzy z konspiracji i oddziału zbrojnego „Młota”, którzy  niestety podjęli w latach 50 stałą współpracę z SB – „Jur” (tajny współpracownik „Kujot”) i „Skośny” (tw. „Kamiński”). Mimo iż łączyła go z nimi wspólna przeszłość w walce z Niemcami i komunistami niewiele udało im  się dowiedzieć, szczególnie odnoście magazynu broni przechowywanego w okresie walk  przez Hawryluków. Nie udało się też przez niego dotrzeć do rodziny „Młota” w celu uzyskania jego adresu we Francji.

Od czasu do czasu spotykał się też z innymi kolegami z oddziału, a także utrzymywał kontakt z rodzicami i rodzeństwem „Młota”.  Esbecy znając jego postawę podczas aresztowania i procesu PAP nigdy nie podejmowali próby zwerbowania go na swojego współpracownika. Wiedzieli że jest NIEZŁOMNY.

W lutym 1992 roku znalazł się w gronie 11 żołnierzy podziemia antykomunistycznego, którzy postanowili zorganizować Chełmski Inspektorat Stowarzyszenia Społeczno – Kombatanckiego   Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość”. Aktywnie uczestniczył w pracach komitetu założycielskiego, ale do władz Inspektoratu nie chciał wejść. Brał  też udział we wszystkich spotkaniach żołnierzy oddziału z powracającym do Ojczyzny por. „Młotem”.  Ten ostatni, podobnie jak w okresie 1945 – 47, często bywał w domu Hawryluków.

Jako jeden z pierwszych żołnierzy w Inspektoracie otrzymał Krzyż WiN i szereg innych odznaczeń kombatanckich.

W 2007 roku na polecenie Pana Posła Henryka Lewczuka „Młota” przygotowałem listę żołnierzy oddziału do odznaczeń państwowych. Zapytałem „Młota” kogo należy brać pod uwagę w pierwszej kolejności. Bez wahania podał pięć pseudonimów:  „Wyrwa”, „Syrena” „Mściwy”, „Piter”, , i „Majtek”. Nie prowadziłem wówczas notatek, ale tę kolejność zapamiętałem  – zaraz po „Wyrwie (Stefan Winiarczyk – oficer wywiadu) „Młot” wymienił „Syrenę”. Ostatecznie na ręce Pana Premiera Jana Olszewskiego, wówczas doradcy Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, przekazałem dwie listy – pierwszą z tymi  pięcioma nazwiskami i druga rozszerzoną – z  15 nazwiskami innych żołnierzy oddziału „Młota”.

„Syrena” nie doczekał  wręczenia przyznanego mu Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski, gdyż zmarł 4 lipca 2007 roku. Odznaczenie odebrali synowie. Pięć lat po śmierci męża zmarła również jego żona Stanisława. Oboje spoczęli na cmentarzu parafialnym w Rudzie Hucie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *