25 lutego 2014 roku po długiej chorobie zmarł ostatni brat pułkownika Henryka Lewczuka „Młota” – Zenon. W latach 1949 – 1951 członek organizacji antykomunistycznej PAP. Inżynier, wieloletni nauczyciel, człowiek chełmskiej „Solidarnośći” i organizator w 1992 roku chełmskiego środowiska żołnierzy Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” .
Był jednym z sześciu synów Józefa i i Władysławy (z domu Ostrowska) Lewczuków. Do 1939 roku uczuł się w Szkole Podstawowej im. S. Staszica na ul. Obłońskiej – zlokalizowanej w niedalekiej odległości od rodzinnego domu Lewczuków.
Wychowany w kulcie polskich powstań narodowych i walk legionowych, w okresie II wojny światowej szybko dojrzewał w cieniu starszych braci Kazimierza i Henryka – żołnierzy chełmskiej Armii Krajowej. We wrześniu 1939 roku był świadkiem zamordowania przez żołnierzy sowieckich schwytanego na ul. Kolejowej, niedaleko od domu Lewczuków, oficera Wojska Polskiego.
W 1942 roku w wieku 12 lat próbował z kolegami z ulicy Obłońskiej tworzyć młodzieżową organizację konspiracyjną. Nieudana próba rozbrojenia pijanego Niemca na ul. Krzywej omal nie zakończyła się aresztowaniem trzech młodych konspiratorów i ich całkowitą dekonspiracją przed starszymi kolegami. Zdecydowana postawa starszych braci, a przede wszystkim niekwestionowany autorytet Ojca zakończyły tę lekkomyślną młodzieńczą konspirację.
Ponownie próbował stać się żołnierzem Niepodległej Rzeczypospolitej wiosną 1946 roku, kiedy to dwukrotnie uciekał z domu (waz ze starszym o dwa lata bratem Eugeniuszem) do oddziału zbrojnego Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość dowodzonego przez kolejnego brata Henryka „Młota”. Za każdym razem, sobie tylko znanymi sposobami, bezbłędnie namierzali dzienne kwatery oddziału w Maziarni i Putnowicach. I w obu przypadkach ich próby wstąpienia do oddziału brata kończyły się tak samo – ostrą reprymendą ze strony „Młota” i odesłaniem pod eskortą żołnierzy z oddziału do rodzinnego domu z poleceniem opiekowania się rodzicami i pilnego uczenia się w szkole. Jako rekompensatę za niezrealizowane marzenia o walce z komunistami od czasu do czasu przez łączników „Młota” otrzymywali do wykonania niewielkie zadania wywiadowcze.
w 1949 roku obaj bracia Eugeniusz i Zenon zaangażowali się w organizowanie chełmskich struktur młodzieżowej organizacji antykomunistycznej Polska Armia Podziemna. Eugeniusz, wówczas student Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, został aresztowany w Lublinie 3 lipca 1950 roku. Kilka dni później w Chełmie aresztowano Zenona i jego najmłodszego brata Jana. Jan wkrótce został zwolniony, Zenona zaś przewieziono do Lublina, gdzie w kazamatach UB przeszedł okrutne śledztwo. Ponieważ konsekwentnie, mimo stosowania przez ubeków wymyślnych tortur, nie przyznawał się do udziału w konspiracji, po kilku tygodniach został bez wyroku zwolniony do domu. Starszy brat natomiast oskarżony o pełnienie funkcji łącznika pomiędzy komendantem okręgu w Lublinie Tadeuszem Wojnakowskim i komendantem obwodu chełmskiego PAP Eugeniuszem Kulikiem został wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego skazany na pobyt w więzieniu.
Kilkutygodniowy pobyt w areszcie UB w Chełmie i Lublinie i brutalne śledztwo odcisnęły trwałe piętno na zdrowiu i dalszych losach Pana Zenona.
Mimo tych tragicznych przejść, permanentnej inwigilacji i ciągnącego się przez cały okres PRL piętna „brata bandyty „Młota”, zdołał ukończyć studia inżynierskie na Politechnice Lubelskiej i poukładać sobie życie rodzinne i zawodowe.
Pracował na różnych stanowiskach w Hucie Szkła Mira, POM Brzeźno, Zakładach Przetwórstwa Owocowo – Warzywnego w Chełmie i jako nauczyciel przedmiotów technicznych w Zespole szkół Mechanicznych w Chełmie. Wykształcił i wychował liczne grono młodych Chełmian.
Znany był również jako utalentowany szachista, praktycznie nie mający sobie równych przeciwników w Chełmie i regionie. Równie wybitne zdolności wykazywał w grze w brydża. Zamiłowanie do gry w szachy i brydża usiłowali wykorzystać do swoich celów chełmscy esbecy werbując do współpracy kilku ze stałych partnerów Pana Zenona. Ich starania nie przyniosły jednak wymiernych rezultatów, gdyż donosiciele nie zdołali sprowokować go do rozmów na temat kontaktów rodziny Lewczuków z przebywającym we Francji „Młotem”. Pan Zenon wypytywany podczas gry o brata niezmiennie odpowiadał, że powodzi mu się bardzo dobrze i pracuje na kierowniczych stanowiskach pod Paryżem. Nigdy, mimo nalegań, nie pokazał listu od „Młota” ani też nie podał jego adresu. Podobnie zachowywał się w przypadkach, gdy o adres „Młota” prosili jego byli koledzy ze szkoły i konspiracji, a współcześnie donosiciele UB/SB. Potrafił, nie odmawiając wprost, miesiącami zwodzić delikwenta, że szuka adresu, ale aktualnie jest on u któregoś brata lub jedynej siostry Heleny. W końcu nawet najbardziej ograniczony, ale bardzo ambitny esbek, orientował się, że od Pana Zenona, jak również i pozostałych członków rodziny, konkretnych informacji o „Młocie” nie uzyska się. A po zwerbowaniu do współpracy bliskiego kolegi „Młota” z Gimnazjum im. S. Czarnieckiego, a później jego podwładnego z konspiracji, esbekom wydawało się , że tylko kwestią czasu jest dotarcie do interesujących bezpiekę informacji. Nie mogąc zdobyć pożądanych wiadomości za pośrednictwem kolegów i znajomych „Młota” i rodziny Lewczuków, chełmscy esbecy mścili się na Panu Zenonie, jak również na mieszkających w Chełmie jego braciach, konsekwentnie do końca PRL-lu, miedzy innymi odmawiając mu wydania paszportu na wyjazd do Francji na spotkanie z „Młotem”. W kolejnych miejscach pracy starano się wytworzyć wokół niego pustkę, pomijano przy premiach i awansach, czy wzywano na przesłuchania, tych którzy utrzymywali z nim kontakty towarzyskie. Poczucie ciągłej inwigilacji spowodowało, że Pan Zenon, mimo bardzo towarzyskiego usposobienia, stawał się bardzo ostrożny w kontaktach i rozmowach z ludźmi. Sam tego doświadczyłem w 1990 roku, kiedy to odwiedził mnie niespodziewanie w Kuratorium Oświaty i szczegółowo wypytywał w jakim celu napisałem list do „Młota” i dlaczego chce go poznać. Wiele miesięcy musiało upłynąć i wiele rozmów na przeróżne tematy odbyliśmy, zanim zdobyłem jego zaufanie, a może nawet w ostatnich latach – przyjaźń. W każdym razie regularnie do jesieni ubiegłego roku odwiedzał mnie w kolejnych moich miejscach pracy, a nawet raz czy dwa odwiedził mnie w moim domu. Zaczął też dzielić się swoimi bogatymi zbiorami dokumentów i zdjęć na temat podziemia antykomunistycznego i komentować okazywane mu dokumenty odnośnie „Młota” i jego oddziału odnalezione przeze mnie w archiwach IPN. A za okazanie mojej osobie wielkiego zaufania uznawałem pokazywane co jakiś czas fragmenty jego notatek w formie pamiętnika i pisane w latach 60. i 70 ubiegłego wieku wierszowane obrazy z lat II wojny i zaprowadzania komunizmu w Polsce.
W 1980 roku wraz z najmłodszym bratem Janem (artystą -malarzem i nauczycielem plastyki w I LO im. S.Czarnieckiego) zaangażował się w organizowanie chełmskich struktur „Solidarności” nauczycielskiej. Wówczas też zaczął zbierać relacje i wspomnienia żołnierzy oddziału „Młota” i zapisywać nazwiska pomordowanych przez komunistów żołnierzy AK i WiN.
W stanie wojennym był stałym uczestnikiem Mszy Św. w intencji Ojczyzny i kolporterem prasy podziemnej.
Po przejściu na nauczycielską emeryturę na przełomie lat 80. i 90. XX wieku jego działalność całkowicie ukierunkowała się na organizowanie środowiska żołnierzy konspiracji antykomunistycznej. Początkowo starał się zainteresować integracją z byłymi żołnierzami „Młota” powstające wówczas w Chełmie koło żołnierzy Armii Krajowej. Ponieważ nie znalazł tam zrozumienia dla swoich koncepcji, nawiązał kontakt z powstającą we Wrocławiu organizacją kombatancką Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość i po trwających kilka miesięcy poszukiwaniach adresów i nazwisk żołnierzy „Młota” doprowadził do ich spotkania z przybyłym w 199o roku po raz pierwszy od ucieczki z komunistycznej Polski do Chełma bratem Henrykiem – „Młotem”.
Wiosną 1992 roku dzięki jego uporowi w Chełmie oficjalnie już zaczął funkcjonować Chełmski Inspektorat Zrzeszenia WiN – Stowarzyszenia Społeczno – Kombatanckiego. Pan Zenon uznając, że jego misja została wypełniona nie wszedł do władz Inspektoratu, a kierowanie nim pozostawił jednemu z podwładnych „Młota” w konspiracji Mieczysławowi Szczepanikowi ps. „Orzeł”.
W tym też okresie zaangażował się w poszukiwania grobu zamordowanych przez NKWD podchorążych z Oficerskiej Szkoły Broni Pancernej, którzy w marcu 1945 roku wraz ze swoim dowódcą Stanisławem Kulikiem „Tarzanem” przeszli do podziemia antykomunistycznego i zostali schwytani i rozstrzelani jako dezerterzy. Na prośbę brata jednego z nich – Kazimierza Ussa przeprowadził wiele rozmów z ewentualnymi świadkami tej zbrodni. Niestety, mimo iż rozmówcy wskazywali różne tropy nie udało się odnaleźć zbiorowej mogiły podchorążych, pozostała jednak bogata korespondencja i osobiste zapiski Pana Zenona dotyczące tej sprawy.
Pan Zenon powszechnie znany ze swojej skromności, ale i dociekliwości w drążeniu interesujących go spraw, pozostawił po sobie setki stron notatek. Większość zapisków pozostała w formie maszynopisu, część pisana jego inżynierskim, starannym i łatwym do odczytania charakterem czeka na opracowanie i być może wydanie. Na pewno na opublikowanie zasługują jego utwory poetyckie. A archiwum składające się z dokumentów i zdjęć zawiera okazy wręcz bezcenne.
Pan Zenon był chyba jedynym w Chełmie i okolicy członkiem antykomunistycznej organizacji PAP i więźniem politycznym PRL, który nie posiadał uprawnień kombatanckich. Wzorem swojego starszego brata Henryka „Młota” (również bez formalnych uprawnień kombatanckich) nigdy nie zabiegał o przywileje i zaszczyty. Pytany o to niezmiennie odpowiadał, że on walczył i cierpiał dla Polski, a nie dla własnych korzyści i wystarczy mu skromna nauczycielska emerytura. Mimo iż z „Młotem” po jego powrocie do Polski często różnili się w dyskusjach, zawsze pozostał on jego starszym , zasłużonym dla sprawy polskiej bratem i niekwestionowanym autorytetem. Zawsze też z wielką miłością i szacunkiem wypowiadał się o swoich Rodzicach.
I taki pozostanie w mojej pamięci.
Niech odpoczywa w pokoju.
Jako wnuk ś.p. Zenona Lewczuka chciałbym podziękować Panu za te wspomnienie. Dorobek Dziadka nie zostanie zmarnowany. Łączę wyrazy szacunku. Piotr Jaśkowski