Encyklopedia Chełma. Tom 1 Ludzie – recenzja

Czy redaktorzy encyklopedii i  jak to w Słowie od redakcji zapisano „pomysłodawca i organizator programu badawczego i wydawnictwa” prof. Andrzej Stępnik  nie zdają sobie sprawy, że pisane „od sasa do lasa” noty  sąsiadują z wartościowymi, przejrzyście i ciekawie napisanymi  biogramami i bardziej rzucają się  w oczy niż te ostatnie.


Pod koniec 2011 roku ukazał się, zapowiadany od kilku lat tom 1 Encyklopedii Chełma z podtytułem Ludzie będący, jak czytamy w słowie od redakcji „ jedynym tak szczegółowym i obszernym zbiorem ponad 300 biogramów osób związanych z Chełmem”.

Czytając w lokalnej prasie  szumne zapowiedzi osób skupionych wokół zespołu redakcyjnego, a także znając z okresu  pracy  w UMCS w Lublinie  Andrzeja Stępnika (obecnie doktora habilitowanego i profesora UMCS, a zarazem prezesa Chełmskiego Towarzystwa Naukowego) jako solidnego studenta, byłem przekonany, że   będzie to  dzieło wręcz epokowe.
Z zainteresowaniem sięgnąłem więc po opasły i starannie wydany, liczący około 350 stron formatu A 4 tom. I już krótkie Słowo od redakcji zaskoczyło mnie między innymi sposobem doboru nazwisk – haseł  do encyklopedii. Autorzy piszą: „Wydawnictwo zawiera biogramy osób w różnym stopniu związanych z Chełmem przez fakt urodzenia się w tym mieście, zamieszkiwania w nim, rozwijania aktywności zawodowej, twórczości naukowej, artystycznej etc. Uwzględniono też postaci, które zapisały się w pamięci mieszkańców jako „przyjaciele Chełma”. W encyklopedii znalazły się przede wszystkim notki dotyczące osób już nieżyjących. Wyjątek uczyniono zaledwie dla kilku żyjących jeszcze chełmian, którzy zdobyli światową pozycję i utrzymują regularne kontakty z miejscem swego urodzenia”.
Szczególnie kategoria „przyjaciele Chełma” jako wybitnie ogólnikowa i nieprecyzyjna nie bardzo pasuje do poważnego wydawnictwa powstałego, jak zaznaczają redaktorzy, w ramach programu badawczego i sygnowanego  znaczkiem uczelni wyższej (PWSZ) na okładce i stronie tytułowej. Sądziłem jednak, że osoba profesora Stępnika gwarantuje  właściwy dobór tych „przyjaciół” – rzeczywiście postaci wyjątkowych i w sposób szczególny  zapisanych  w dziejach  naszego miasta.
Od wyszukiwania takich osób  zacząłem więc  przeglądanie encyklopedii.
Biogram autora zbioru nowel Z ziemi chełmskiej – wrażenia i notatki  Władysława Reymonta odnalazłem bez trudu, ale już na próżno szukałem Kajetana Kraszewskiego autora niezapomnianej pracy  Chełmianie – opowiadania z lat 1792 -1796. Czym naraził się autorom encyklopedii  rodzony brat Józefa Ignacego Kraszewskiego i również jak on powieściopisarz – nie  wiem. Tak , jak nie znajdziemy odpowiedzi na pytanie dlaczego wśród kilkudziesięciu biogramów „przyjaciół” nie ma Marii  Konopnickiej, która w swojej bogatej spuściźnie posiada również wiersze odnoszące się do  miasta i regionu?
Uważny czytelnik dostrzeże również  brak biogramu Melchiora Wańkowicza, który w powieści Ziele na kraterze, umieścił, pomiędzy licznymi fragmentami „chełmskimi”, lakoniczny, ale najbardziej wstrząsający obraz Chełma pod okupacją sowiecką we wrześniu 1939 roku i to zawarty, w wielokrotnie wznawianym (poczynając od 1957 roku) wydawnictwie oficjalnym, zatwierdzonym przez komunistyczną cenzurę: „W rozkisłym Chełmie, w brudnym zalewie, w żydowskich radosnych wiwatach gniły ciała polskich obrońców, Po dwudziestu dniach przyszła okupacja niemiecka i przyniosła nową falę grozy….”.
W gronie „przyjaciół Chełma” znalazł się za to żyjący w osiemnastym wieku  twórca chasydyzmu i uzdrowiciel ludowy  Ball Szem Tow . Wydaje się, że na  tej samej zasadzie w encyklopedii  winni się znaleźć twórcy większości religii i nurtów politycznych, bo przecież ich wyznawcy, czy zwolennicy (i to często w znaczącej liczbie)  też mieszkali  w Chełmie.
Nieporozumieniem i wręcz nietaktem wobec wszystkich  pozostałych biskupów lubelskich, poczynając od Józefa Dzięcielskiego  (pomijam pierwszego biskupa lubelskiego Wojciecha Skarszewskiego, który do likwidacji diecezji chełmskiej stał na jej czele i którego biogram w tym kontekście został zawarty), a na Bolesławie Pylaku kończąc – jest umieszczenie w encyklopedii biogramu arcybiskupa lubelskiego Józefa Życińskiego. Czyż nie byli przyjaciółmi Chełma, tak  jak i każdego miasta w swojej diecezji, biskupi Franciszek Jaczewski, Marian Leon Fulman, czy  Piotr Kałwa (którego herb do dziś wisi w bazylice mariackiej na tzw. górce)?
W gronie tym celowo nie wymieniam biskupa  Stefana Wyszyńskiego, którego związki z naszym regionem i bazyliką mariacką są szczególnie silne i nie ustały również po odejściu z diecezji lubelskiej na stolicę prymasowską. Brak jego biogramu to nie usterka – to skandal.
W gronie nawet nie przyjaciół, a chełmian, winien się znaleźć  Zygmunt Kamiński biskup pomocniczy lubelski, który na plebanii mariackiej w Chełmie na przełomie lat 70. i 80. XX w. miał nawet swoją oficjalną „wizytówkę” jako nieformalny biskup chełmski. Po nim tradycję tę  kontynuowali, z woli biskupa B. Pylaka,   jego biskupi pomocniczy Jan Śrutwa i  Ryszard Karpiński. Ich  biogramów też brak.
W grupie dziesięciu żyjących wybitych chełmian rażąco rzuca się w oczy  brak biogramu ks. infułata Kazimierza Bownika. Jego zasługi dla miasta i społeczności chełmskiej w ostatnich 30 latach są tak ewidentne, że naturalnym  wydawało się  umieszczenie  tego nazwiska na kartach encyklopedii. Co prawda mieszka on nadal w Chełmie, w odróżnieniu od 8. pozostałych żyjących w Polsce i poza jej granicami, ale uczyniono od tej wydawałoby się decydującej zasady doboru postaci,  dwa  wyjątki dla: Zofii Książek  i Longina Jana Okonia..
Wyraźnie brak  w tym gronie Bogusława Mikusa – pierwszego i wieloletniego przewodniczącego Zarządu Regionu Chełmskiego  NSZZ „Solidarność” Jego działalność, szczególnie w stanie wojennym i  na przełomie lat  80 i 90 XX wieku w sposób zasadniczy wpłynęła na współczesny charakter i kształt miasta. W pierwszych latach  III RP kierowana przez niego chełmska„Solidarność” zasadniczo zmieniała oblicze Chełma – niedawnej „kolebki Polski Ludowej”. Można  mieć odmienne poglądy polityczne, różnorodnie oceniać przemiany w Polsce po „okrągłym stole”, ale tej postaci ze współczesnej historii Chełma nie da się wyeliminować. A  przedstawiciele nauki czuwający nad merytoryczną stroną encyklopedii i historycy  z zespołu redakcyjnego winni o tym wiedzieć i w imię rzetelności biogram B. Mikusa umieścić.
Brak również chełmskich  zapaśników: Andrzeja Głąba – wicemistrza  z olimpiady z Seulu i trzykrotnego mistrza Polski, Dariusza Jabłońskiego – mistrza świata i  Europy, olimpijczyka,  a także jego brata Piotra – olimpijczyka i siedmiokrotnego mistrza Polski. Wszyscy  trzej pracują  i mieszkają w Chełmie.  Czy na umieszczenie biogramu zasłużyliby dopiero po opuszczeniu naszego miasta i zamieszkaniu na stałe poza granicami Polski?
Zamiast  publikować biogramy  twórców ludowych (często autorów kilku wierszy, garncarzy i pisankarzy) z szeroko rozumianego regionu chełmskiego, czy nie należało wygospodarować miejsc przynajmniej na te cztery   wyżej wymienione  postaci?
Redaktorzy encyklopedii przyjmując zasadę, że umieszczają na jej kartach wybitne postaci z historii, które  odwiedzały Chełm,  winni byli umieścić obok marszałka  Józefa Piłsudskiego przynajmniej prezydentów Rzeczypospolitej Polskiej Stanisława Wojciechowskiego i Ignacego Mościckiego.
W Chełmie z oficjalną wizytą przebywał w 1918 roku delegat papieża Benedykta XV na ziemie polskie i  pierwszy nuncjusz apostolski  w odrodzonej Polsce Achille Ratti, od 1922 roku papież Pius XI. Jego biogramu również zabrakło.
W gronie 300.  wybitnych i zasłużonych chełmian  winni się obowiązkowo znaleźć dwaj chełmscy biskupi – biskup łaciński Stanisław Gomoliński – jeden z twórców Unii Brzeskiej i oficjalny delegat papieża Klemensa VIII do rozmów w sprawie unii, a także biskup prawosławny Dionizy Zbirujski – jeden czterech biskupów prawosławnych zaangażowanych w rozmowy w sprawie unii i pierwszy chełmski biskup unicki.
Z grona duchownych żyjących w XX wieku wyraźnie zabrakło sylwetki   ks. płk. Stanisława  Warchałowskiego  – proboszcza parafii wojskowej św. Kazimierza od 1922 roku i kapelana 7 pułku piechoty.  W komunistycznej Polsce od jesieni  1944 roku był kapelanem 1 Korpusu Pancernego, a w latach 1946 – 47 Generalnym Dziekanem WP.  Po  wyrzuceniu  z wojska, pozbawieniu wszelkich źródeł utrzymania i skonfiskowaniu domu (istniejącego do dziś na rogu ulicy Hrubieszowskiej i Parkowej)  przebywał do śmierci w 1970 roku u rodziny w Chełmie.  Został pochowany na cmentarzu przy ul. Lwowskiej.
Na chociaż drobna wzmiankę  zasłużył również ks. Wacław Kosior – proboszcz parafii pod wezwaniem Rozesłania św. Apostołów w latach 1920 – 40, wydawca miesięcznika katolickiego Przegląd chełmski , Aresztowany wraz z innymi duchownymi z Chełma w listopadzie 1939 roku  został zamordowany przez Niemców.
Ze współczesnych  duchownych chełmskich niewątpliwie na swój biogram w encyklopedii zasłużył chełmianin z urodzenia, twórca dwóch nowych parafii w mieście i duchowy opiekun miejscowej „Solidarności” w okresie po wprowadzeniu  stanu wojennego ks. kanonik Kazimierz Malinowski. Organizator i pierwszy proboszcz parafii pod wezwaniem Chrystusa Odkupiciela ks. Stanisław Wypych swoją działalnością duszpasterską, patriotyczną i obywatelską również zasłużył na umieszczenia na kartach encyklopedii. Postacią niewątpliwie wybitną i zasłużoną dla Chełma był także zmarły w 2009 roku  ks. prałat Tadeusz Kawala – dziekan i proboszcz parafii  Trójcy Przenajświętszej.
Te, przykładowo tylko  wymienione postaci kilku  wybitnych chełmskich duchownych bardziej w moim przekonaniu zasługują na umieszczenie w encyklopedii, niż carscy urzędnicy i oficerowie, z krótkiego na szczęście dla Chełma, okresu  tworzenia przez zaborcę rosyjskiego  odrębnej guberni chełmskiej. A naliczyłem ich w sumie  aż  sześciu  i większość z nich  przebywała w Chełmie tylko przez kilka miesięcy.  Jeśli oni w opinii zespołu redakcyjnego zasłużyli na umieszczenie na kartach encyklopedii,  to na tej samej zasadzie winni się tam również znaleźć, jak po przejrzeniu encyklopedii stwierdził jeden z moich kolegów – historyków,  hitlerowski komisarz i nadburmistrz Chełma Gerard Hager i owiany ponurą sławą miejscowy szef gestapo Otto Hans Raschendorffer.
Podobne uwagi, jak w przypadku chełmskich duchownych, można zgłosić pod adresem każdej grupy  społecznej czy zawodowej, której przedstawiciele znaleźli się na kartach encyklopedii.  Czym Wiktor Gardziński  starszy Cechu Szewców i Kamaszników  bardziej zasłużył na biogram niż  Stanisław Adamczyk – naczelnik Parowozowni w Chełmie, społecznik i jeden z głównych fundatorów dzwonów w parafii mariackiej?  Jak wytłumaczyć brak biogramu przedsiębiorcy Wilhelma Kretzschmara właściciela fabryki maszyn rolniczych, gdy nazwisko jego wspólnika i następcy Franciszka Gassnera  w encyklopedii występuje?  Takie pytania można mnożyć niemal w nieskończoność.
Jest szczególna grupa oficerów Wojska Polskiego z Chełma, którzy obowiązkowo powinni  być obecni  na stronach encyklopedii. Są to oficerowie zamordowani przez Sowietów w Katyniu i innych miejscach kaźni na „nieludzkiej ziemi”.  Tych oficerów brak, mimo iż tak niedawno niektóre szkoły chełmskie uroczyście sadziły imiennie im poświęcone dęby katyńskie. Biogramy miedzy innymi  majora Adama Jankowskiego, kapitana Stanisława Marszałka i kapitana Michała Podlewskiego  winny  się   w chełmskiej  encyklopedii znaleźć.
Środowisko szeroko rozumianej  chełmskiej „Solidarności” reprezentowane jest w  encyklopedii tylko  przez dwa nazwiska: Bogusława Sachara i Jacka Wójtowicza. Oba biogramy znalazły się tam jednak w związku z  innymi sferami działalności tych postaci. O rażącym braku biogramu  twórcy i lidera  chełmskiego regionu NSZZ „Solidarność” B. Mikusa pisałem w części dotyczącej kategorii „wybitni żyjący chełmianie”. Tutaj chciałbym dla przykładu  zasygnalizować tylko jedno nazwisko –  śp. doktora Janusza Żaka  –  prawego  lekarza, członka Prezydium Zarządu Regionu i  jednego z prawie  stu internowanych w stanie wojennym działaczy chełmskiej  „Solidarności”.  Dla przedstawicieli NSZZ „Solidarność” miejsca zabrakło, ale  przywożeni w teczkach z Warszawy sekretarze    Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej mają obszerne biogramy i to miedzy innymi jako zasłużeni pedagodzy, bankowcy  czy ekonomiści.
Idąc za wskazaniami zespołu redakcyjnego odnośnie zasad zamieszczania poszczególnych osób w encyklopedii,  po wnikliwym przeanalizowaniu wszystkich biogramów odnalazłem 32 nazwiska zupełnie do tych zasad nie przystające. Osoby te ani nie urodziły się w Chełmie, ani też nigdy  w nim nie mieszkały i nie pracowały.  Ludzie ci pochodzili  z terenu szerokorozumianego regionu chełmskiego i najczęściej byli tzw. twórcami ludowymi. Nie negując ich wkładu do rozwoju kultury regionu uważam jednak, że w Encyklopedii Chełma znaleźć się nie powinni.  Są inne bardziej odpowiednie miejsca na takie biogramy.
Drugim spostrzeżeniem ogólnym jest wyraźnie widoczna nadreprezentacja działaczy sportowych  i nauczycieli. Przy takiej ilości wyraźnie widać dysproporcje  – obok nauczycieli wybitnych, swoistych legend chełmskiej oświaty, znaleźli się ludzie, których często jedyną wyraźną zasługą było to, że wiele lat pracowali  w szkole lub  administracji oświatowej. W tym natłoku zagubiły się między innymi takie osobowości jak  Jadwiga Młodowska, Janina  Grzegorzewska, Zofia Ostrowska,  Roman Radzięciak czy Władysław Pluta.
A teraz mój zarzut pod adresem encyklopedii największy. Każde  szanujące się wydawnictwo encyklopedyczne czy słownikowe rządzi się określonymi zasadami odnośnie konstrukcji i zawartości haseł. W Encyklopedii Chełma takich zasad niestety  nie można odnaleźć – niemal każdy biogram konstruowany jest inaczej,  chyba w zależności od umiejętności i wiedzy autora. Nie ma  stałej konstrukcji ułatwiającej poszukiwanie informacji o danej postaci, czy umożliwiającej porównanie poszczególnych biogramów. Każdy autor dowolnie dobierał informacje do biogramu, stad też  odnaleźć można  takie kuriozum jak biogram, którego 2/3 objętości zajmują informacje o żonie i dzieciach opisywanej postaci.  Całkowita dowolność w doborze treści do biogramu i brak koordynacji ze strony zespołu redakcyjnego owocują miedzy innymi takimi  wpisami rodem niemal z peerelowskiego Notatnika agitatora: „Gdy faszyści przystąpili do ataku na „Wici” pomawiane o tendencje komunistyczne Wacław jako fachowiec (…) bronił młodzieży chłopskiej, wyjaśniał słuszność współzawodnictwa, wskazując na wzrost wydajności, podkreślał ich umiłowanie ziemi i przywiązanie do tradycji, zapał do pracy” (s.296).
W innym biogramie czytamy o  ucieczce spod siekier morderców  banderowskich  z Wołynia : „ W 1943, w wyniku zawieruchy wojennej, cała rodzina była zmuszona ewakuować się do Polski i zamieszkać w województwie lubelskim”(podkreślenia Jerzy Masłowski). Takie wpisy były usprawiedliwione i  nie raziły w pisanych w czasach stalinowskich biogramach wygnańców z Wołynia, ale dziś nie powinny się znaleźć w  sygnowanym przez uczelnię wyższą  wydawnictwie. W literaturze przedmiotu tę „zawieruchę wojenną” określa się mianem ludobójstwa, a w świetle ówczesnego prawa  międzynarodowego Wołyń leżał w granicach Rzeczypospolitej Polskiej, będącej chwilowo pod okupacja niemiecką. Granice Rzeczypospolitej przesunięto na zachód znacznie później. Także nie powinien się tam  znaleźć wpis  odnoszący się do „cywilnego” okresu w życiu  wieloletniego wysokiego funkcjonariusza chełmskiego Urzędu Bezpieczeństwa i jego szefa w latach  1946 – 1950 ( a nie jak podaje autor 1949 – 50, gdyż Rycerz  od kwietnia 1946 roku pełnił obowiązki szefa)Bolesława Rycerza: „Działał na rzecz społeczeństwa” –  niestety zabrakło tu niewątpliwie właściwego przymiotnika „sowieckiego”. Ten biogram w ogóle  nie powinien się znaleźć w encyklopedii, a jeśli już tam z niezrozumiałych powodów trafił, to należało również wspomnieć o morderstwach i zbrodniach dokonywanych przez jego podwładnych, których szczegółowe opisy znajdują się w archiwum lubelskiego  Oddziału IPN. W jego  charakterystyce z 1947 roku  czytamy „W walkach z bandami reakcyjnymi wykazuje odwagę”. Za te odważne walki z podziemiem niepodległościowym  dwukrotnie otrzymał Srebrny Krzyż Zasługi w 1946 i 1947 roku. Jeśli on zasłużył na miejsce w encyklopedii to konsekwentnie  obok winny się też znaleźć biogramy wszystkich szefów UB/SB od Aleksego Pilipczuka po Edwarda Salę.
W biogramie duszpasterza chełmskiego zboru baptystycznego Jana Arefiewa  czytamy: „Urodził się 8.IX. 1887 roku we wsi Kruty (ZSRR)”.  Tej osławionej formuły rodem z oficjalnych  peerelowskich dokumentów używa autor biogramu  w odniesieniu do człowieka urodzonego dwadzieścia lat przed powstaniem Związku Sowieckiego i do tego w tekście pisanym dwadzieścia lat po jego rozpadzie.
Przy nawet pobieżnej analizie zawartości encyklopedii nie sposób nie zauważyć, że znaczna część haseł zaistniała w niej nie ze względu na rzeczywiste zasługi opisywanych postaci dla Chełma, lecz ze względu na osobę autora hasła. Praca zespołu redakcyjnego ograniczyła się jedynie do zebrania i alfabetycznego ułożenia biogramów,  zupełnie nie próbowano uporządkować zawartości   merytorycznej poszczególnych haseł. Stąd zapewne w wielu z nich zawarte są obszerne, opisowe informacje o bliższej i dalszej rodzinie, a brak jest podstawowych danych biograficznych.
Złamana została  zasada umieszczania bibliografii pod poszczególnymi hasłami – w  pięciu  przypadkach  całkowicie jej brak, a w kilkunastu występują tak ogólne stwierdzenia  jak: „zbiory rodzinne”, „przekaz ustny żony”,  „ustny przekaz rodzinny”, „wywiad z żoną” czy też „prasa sportowa”. Odnaleźć można również biogramy, które w wykazie bibliograficznym zawierają tylko odwołanie się do publikowanego wiele lat wcześniej artykułu autora hasła.  Te ubogie notki bibliograficzne rażą, szczególnie w kontekście sąsiednich haseł, zawierających bogaty i wszechstronny wykaz wykorzystanych materiałów.
Mam nadzieję, że szczegółowa recenzja zawartości poszczególnych haseł zostanie przygotowana przez  bardziej ode mnie kompetentne osoby ze  środowiska akademickiego. Ja, po tych uwagach  ogólnych, wskażę tylko kilka rażących potknięć dotyczących postaci z kręgu konspiracji niepodległościowej.
W biogramie  Stanisława Gutta zabrakło informacji, że w lipcu 1944 roku funkcję prezydenta miasta Chełma objął z ramienia Powiatowej Delegatury Rządu Polskiego, w której  w okresie  konspiracji  sprawował funkcję zastępcy delegata na miasto Chełm.  Wbrew stanowisku swoich przełożonych zdecydował się na współpracę z Sowietami i PKWN, co uchroniło go przed wywózką na Sybir i zaowocowało kilkumiesięczną  funkcją przewodniczącego Miejskiej Rady Narodowej.
W biogramie pułkownika Henryka Lewczuka „Młota” zabrakło chociaż krótkiej wzmianki o jego zaangażowaniu w działalność emigracyjnej  organizacji młodzieżowej Ogniwo, w strukturach, której doszedł do funkcji przewodniczącego jednego z czterech okręgów we Francji. Kierował tym najbardziej rozbudowanym i aktywnym okręgiem w latach 1952 -53. Jest to tym bardziej godne podkreślenia, że członkami władz Ogniwa  zostawali najczęściej ludzie związani z  Organizacją Polską i Narodowymi Siłami Zbrojnymi, a „Młot” był właściwie jedynym przedstawicielem  Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” w tym antykomunistycznym stowarzyszeniu.  Razi również brak informacji o jego karierze zawodowej w administracji cywilnej NATO.  Powinna się także znaleźć informacja, że jako najstarszy poseł IV kadencji winien był zgodnie ze zwyczajem otworzyć pierwsze obrady  sejmu. Prezydent Aleksander Kwaśniewski złamał  konsekwentnie honorowaną dotychczas zasadę senioratu i obowiązki otwarcia pierwszego posiedzenia sejmu IV kadencji powierzył Aleksandrowi Małachowskiemu znacznie  młodszemu od „Młota” (różnica  16 miesięcy).
W biogramie Jana Łabędzkiego  czytamy „… potem działał w innych organizacjach (np. NIE, Delegatura Sił Zbrojnych na Kraj oraz Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość)”. W obwodzie hrubieszowskim, gdzie w tamtym czasie przebywał Jan Łabędzki, po rozwiązaniu Armii Krajowej   podziemie niepodległościowe używało nazwy Ruch Oporu Armii Krajowej (ROAK) i członkiem tej organizacji  był on  do chwili  aresztowania w 1945 roku. W strukturach NIE znaleźli się tylko nieliczni wyselekcjonowani oficerowie i podoficerowie hrubieszowskiej AK, a nazwa DSZ nigdy w tym obwodzie nie funkcjonowała.  Poza Armią Krajową i Narodowymi Siłami Zbrojnymi innych organizacji konspiracyjnych w hrubieszowskim nie było  więc   Jan Łabędzki nie mógł do nich należeć.
Moje uwagi krytyczne  odnoszące się do  doboru haseł – biogramów, ich konstrukcji czy też zawartości  merytorycznej wynikają z głębokiej  obawy o  obraz Chełma i Chełmian w oczach czytelników. Czy wybitni chełmianie   to tylko działacze sportowi i nauczyciele – bo tych biogramów jest najwięcej?  Czy twórcy  ludowi  z  4 powiatów  byłego woj. chełmskiego to też wybitni chełmianie?  Te pytania można by skwitować krótkim stwierdzeniem, że redaktorzy encyklopedii mięli prawo do własnego wyboru i doboru postaci. I tak mogłoby być, gdyby nie zaangażowanie pracowników naukowych z kilku uczelni i gdyby nie fakt, że egzemplarze  encyklopedii trafiły do wszystkich szkół chełmskich. Czy dostarczanie młodzieży jako wzorców osobowych biogramów  rosyjskich urzędników – polakożerców,  ubeków i sekretarzy partyjnych nie prowadzi do relatywizmu moralnego i obywatelskiego?  Czy redaktorzy encyklopedii i  jak to w Słowie od redakcji zapisano „pomysłodawca i organizator programu badawczego i wydawnictwa” prof. Andrzej Stępnik  nie zdają sobie sprawy, że pisane „od sasa do lasa” noty  sąsiadują z wartościowymi, przejrzyście i ciekawie napisanymi  biogramami i bardziej rzucają się  w oczy niż te ostatnie. A takich  wartościowych haseł, szczególnie dotyczących postaci z okresu I Rzeczypospolitej i XIX wieku jest w Encyklopedii Chełma wiele.  Skoro profesor Stępnik, jak to ujęto w  Słowie od redakcji: „zaszczepił w środowisku chełmskich regionalistów ideę  odkrywania dziejów  „małej ojczyzny”,   to dlaczego  autorzy haseł nie  wzięli  przykładu, jak należy  konstruować hasła, z opracowanego  przez niego, wzorcowego moim zdaniem, biogramu Henryka Wiercieńskiego?
A tak pozostało rozczarowanie  i  wyraźny niesmak.

Jeden komentarz do “Encyklopedia Chełma. Tom 1 Ludzie – recenzja”

  1. I am extremely impressed with your writing skills and also with thee layout oon your weblog.
    Is this a paid theme oor did you customize it yourself?
    Anyway keep up the excellent quality writing, it is rare tto ssee a nicfe bpog like
    tthis one these days.

    Look at my website :: dieting during pregnancy [Janette]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *